Gdy ktoś pluje, nie mów że pada deszcz
Hejjoł ;)
Ogólnie temat tego następnego postu miał być w zamyśle diametralnie inny, myślałem o czymś dotyczącym kompleksów, albo coś z technik zmotywowania się do walki o lepsze jutro, ale po pewnej, długiej rozmowie musiałem zmienić plany i napisać coś co leży mi na sercu. Chodzi o ogólnie pojęty strach, strach przeradzający się w konformizm a z kolei ten przechodzący w ostatnim stadium w uległość, pełne posłuszeństwo bez ani jednego grama samodzielności. Pisze ten post dla tych którzy są lub byli w swoim życiu pomiatani, bali się reagować gdy ktoś ich krzywdził lub boją się że ich odmienność zniszczy relacje które tak usilnie budowali.
Jeśli teraz jesteś załamany, przybity, zniszczony i przeżuty przez życie pamiętaj że masz coś czego ludzie którzy cię krzywdzą nie mają, tą rzeczą jest honor, jest to że nie poddajesz się im i walczysz o prawdę, o swoje wartości.
Niedawno miałem poprzez opowieści moich koleżanek okazje poznać pewną osobę, pewnego chłopaka który stał się moim prywatnym bohaterem. Adrian bo tak ma na imię ten chłopak, jest znajomym mojego kolegi. Podczas pewnej dużej imprezy, na której niestety nie mogłem być, pewien typ zaczął obrażać moje bliskie koleżanki które przyjechały na tą imprezę. Robił to ku radości i przy aprobacie wszystkich zgromadzonych chłopaków (mimo iż większość chłopaków to byli również bliscy znajomi tych dziewczyn). Gdy przy ogromie śmiechów wszystkich zgromadzonych ten typo prowadził swoją litanię, jedna z koleżanek nie wytrzymała i uderzyła go w twarz. Gdy na zdrowy rozum powinno to poskutkować to stało się coś odwrotnego, ten "liść w twarz" nie zatrzymał, a wręcz spotengował chęć wyśmiewania i obrażania ich dalej. Wtedy zareagował właśnie ten Adrian, kiedy upomniał go parę razy, po czym rzucił się na niego. Oczywiście nie jest tak że aprobuje przemoc jako najlepszy środek załatwiania takich konfliktów, ale samo to że zareagował, nie bał się przy tych wszystkich śmiejących się z tego osób zareagować, samo to jest swego rodzaju bohaterstwem. Zapytacie co było później, później tego chłopaka wszyscy wyszydzali, mało co go nie pobili i przy śmiechach kazano mu "wypierdalać". Później gdy gadałem o tym z kolegami, niestety żaden nie czuł skruchy, każdy z nich uważał to za coś normalnego i w sumie zabawnego. Mnie osobiście dotknęło to, nawet próbowałem zdobyć kontakt do tego chłopaka jednak skończyło się tylko na próbach. W każdym bądź razie chłopak ten stanął ze swoimi wartościami naprzeciw wszystkim, dlatego jest bohaterem. Tak samo jak pewna kobieta która zareagowała gdy matka znęcała się nad dzieckiem publicznie. W sumie to niedawna sytuacja która mnie osobiście dotknęła. Gdy miałem w tamtym tygodniu jechać do Lublina, zauważyłem przy ławce w parku pewną dziwną sytuacje. Sytuacje w której matka krzyczy na małego, tak na oko 5 letniego syna.Wyzywała go od niedojd, gówniarzy, małego gnoja i paru innych mocnych określeń jak na tak małe dziecko. Cały czas przy tym klęła i szarpała to dziecko, co róż wyładowując na nim swoją agresję. Nikt ze stojących bliżej nie zareagował, nikt poza pewną panią która stała obok mnie i nie mogła powstrzymać wzburzenia tym co widziała i słyszała. Rozmawiała ze mną co róż mówiąc o tym jak ta kobieta może tak ranić dziecko. Ostatecznie postanowiliśmy że to ona podejdzie, było jej łatwiej jako kobiecie i matce zwracać uwagę innej matce. Ta początkowo wyładowywała agresje na tej kobiecie co róż kląc do niej, ale ostatecznie przestała wyładowywać się na synku, miejmy nadzieję że nie robiła tego pod publiczkę. Bohaterem jest się nie tylko gdy mimo większości która jest przeciwna bądź obojętna działamy zgodnie z własnym sumieniem, ale również wtedy gdy wiemy że przez sumienie możemy stracić pieniądze, świetną pracę czy kontakt z najbliższymi. Przykład takiej walki to pewna pracownica opieki społecznej, o której słyszałem z opowieści znajomej mojej mamy. Pani Halina, bo tak bodajże miała na imię, miała kilkadziesiąt lat pracy, tysiące godzin doświadczenia pracy w urzędzie i była parę lat przed emeryturą. Na pierwszy rzut oko nic tylko czekać do tej emerytury, odrywać kolejne karty w kalendarzu ale los chciał inaczej. Postawił na jej drodze pewną ubogą kobietę której zabrano świadczenie socjalne przez mały błąd formalny. Błąd leżący po stronie urzędu, błąd o którym wszyscy wiedzieli a mimo to pani Halina miała wstrzymać wypłatę tego zasiłku. Jej sumienie kłóciło się z przemilczeniem którego miała się dopuścić Wiedziała że ta kobieta nie będzie miała co dać dzieciom do jedzenia, wiedziała że nie poradzi sobie bez tych pieniędzy, dlatego dała jej ze swoich. Gdy dowiedział się o tym jej przełożony zwolnił ją, tak po prostu bo było to niezgodne wedle jego uznania z prawem. Mimo bohaterstwa musiała cierpieć, lecz jak moja mama zawsze podkreślała, pani Halina zawsze była dumna z tego co zrobiła i mówiąc całkowicie szczerze ja też jestem dumny, dumny że istnieją tacy ludzie.
Dlatego gdy ktoś oczekuje abyście zostawili ideały, próbuje was zastraszać, męczy i niszczy was. Pamiętajcie że tylko wierni swym zasadom i ideałom jesteśmy w stanie patrząc w lustro mówić o sobie ludzie...
Tego wam i sobie życzę, abyśmy zawsze mogli mówić o sobie ludzie
Ogólnie temat tego następnego postu miał być w zamyśle diametralnie inny, myślałem o czymś dotyczącym kompleksów, albo coś z technik zmotywowania się do walki o lepsze jutro, ale po pewnej, długiej rozmowie musiałem zmienić plany i napisać coś co leży mi na sercu. Chodzi o ogólnie pojęty strach, strach przeradzający się w konformizm a z kolei ten przechodzący w ostatnim stadium w uległość, pełne posłuszeństwo bez ani jednego grama samodzielności. Pisze ten post dla tych którzy są lub byli w swoim życiu pomiatani, bali się reagować gdy ktoś ich krzywdził lub boją się że ich odmienność zniszczy relacje które tak usilnie budowali.
Jeśli teraz jesteś załamany, przybity, zniszczony i przeżuty przez życie pamiętaj że masz coś czego ludzie którzy cię krzywdzą nie mają, tą rzeczą jest honor, jest to że nie poddajesz się im i walczysz o prawdę, o swoje wartości.
Niedawno miałem poprzez opowieści moich koleżanek okazje poznać pewną osobę, pewnego chłopaka który stał się moim prywatnym bohaterem. Adrian bo tak ma na imię ten chłopak, jest znajomym mojego kolegi. Podczas pewnej dużej imprezy, na której niestety nie mogłem być, pewien typ zaczął obrażać moje bliskie koleżanki które przyjechały na tą imprezę. Robił to ku radości i przy aprobacie wszystkich zgromadzonych chłopaków (mimo iż większość chłopaków to byli również bliscy znajomi tych dziewczyn). Gdy przy ogromie śmiechów wszystkich zgromadzonych ten typo prowadził swoją litanię, jedna z koleżanek nie wytrzymała i uderzyła go w twarz. Gdy na zdrowy rozum powinno to poskutkować to stało się coś odwrotnego, ten "liść w twarz" nie zatrzymał, a wręcz spotengował chęć wyśmiewania i obrażania ich dalej. Wtedy zareagował właśnie ten Adrian, kiedy upomniał go parę razy, po czym rzucił się na niego. Oczywiście nie jest tak że aprobuje przemoc jako najlepszy środek załatwiania takich konfliktów, ale samo to że zareagował, nie bał się przy tych wszystkich śmiejących się z tego osób zareagować, samo to jest swego rodzaju bohaterstwem. Zapytacie co było później, później tego chłopaka wszyscy wyszydzali, mało co go nie pobili i przy śmiechach kazano mu "wypierdalać". Później gdy gadałem o tym z kolegami, niestety żaden nie czuł skruchy, każdy z nich uważał to za coś normalnego i w sumie zabawnego. Mnie osobiście dotknęło to, nawet próbowałem zdobyć kontakt do tego chłopaka jednak skończyło się tylko na próbach. W każdym bądź razie chłopak ten stanął ze swoimi wartościami naprzeciw wszystkim, dlatego jest bohaterem. Tak samo jak pewna kobieta która zareagowała gdy matka znęcała się nad dzieckiem publicznie. W sumie to niedawna sytuacja która mnie osobiście dotknęła. Gdy miałem w tamtym tygodniu jechać do Lublina, zauważyłem przy ławce w parku pewną dziwną sytuacje. Sytuacje w której matka krzyczy na małego, tak na oko 5 letniego syna.Wyzywała go od niedojd, gówniarzy, małego gnoja i paru innych mocnych określeń jak na tak małe dziecko. Cały czas przy tym klęła i szarpała to dziecko, co róż wyładowując na nim swoją agresję. Nikt ze stojących bliżej nie zareagował, nikt poza pewną panią która stała obok mnie i nie mogła powstrzymać wzburzenia tym co widziała i słyszała. Rozmawiała ze mną co róż mówiąc o tym jak ta kobieta może tak ranić dziecko. Ostatecznie postanowiliśmy że to ona podejdzie, było jej łatwiej jako kobiecie i matce zwracać uwagę innej matce. Ta początkowo wyładowywała agresje na tej kobiecie co róż kląc do niej, ale ostatecznie przestała wyładowywać się na synku, miejmy nadzieję że nie robiła tego pod publiczkę. Bohaterem jest się nie tylko gdy mimo większości która jest przeciwna bądź obojętna działamy zgodnie z własnym sumieniem, ale również wtedy gdy wiemy że przez sumienie możemy stracić pieniądze, świetną pracę czy kontakt z najbliższymi. Przykład takiej walki to pewna pracownica opieki społecznej, o której słyszałem z opowieści znajomej mojej mamy. Pani Halina, bo tak bodajże miała na imię, miała kilkadziesiąt lat pracy, tysiące godzin doświadczenia pracy w urzędzie i była parę lat przed emeryturą. Na pierwszy rzut oko nic tylko czekać do tej emerytury, odrywać kolejne karty w kalendarzu ale los chciał inaczej. Postawił na jej drodze pewną ubogą kobietę której zabrano świadczenie socjalne przez mały błąd formalny. Błąd leżący po stronie urzędu, błąd o którym wszyscy wiedzieli a mimo to pani Halina miała wstrzymać wypłatę tego zasiłku. Jej sumienie kłóciło się z przemilczeniem którego miała się dopuścić Wiedziała że ta kobieta nie będzie miała co dać dzieciom do jedzenia, wiedziała że nie poradzi sobie bez tych pieniędzy, dlatego dała jej ze swoich. Gdy dowiedział się o tym jej przełożony zwolnił ją, tak po prostu bo było to niezgodne wedle jego uznania z prawem. Mimo bohaterstwa musiała cierpieć, lecz jak moja mama zawsze podkreślała, pani Halina zawsze była dumna z tego co zrobiła i mówiąc całkowicie szczerze ja też jestem dumny, dumny że istnieją tacy ludzie.
Dlatego gdy ktoś oczekuje abyście zostawili ideały, próbuje was zastraszać, męczy i niszczy was. Pamiętajcie że tylko wierni swym zasadom i ideałom jesteśmy w stanie patrząc w lustro mówić o sobie ludzie...
Tego wam i sobie życzę, abyśmy zawsze mogli mówić o sobie ludzie
Komentarze
Prześlij komentarz