Przemyślenia bloggera ;)

Hejołł,
Postanowiłem dziś, wrócić do starego formatu, formatu który w przeszłości cieszył się dość dużą czytelnością, a więc, moje całkowicie subiektywne przemyślenia, dotyczące wszystkiego, co mnie otacza i nie tylko ;) Mam nadzieję że ten format się spodoba i będę częściej wracał do tej formy blogowania.



Pierwsza sprawa, którą chciałbym się z wami podzielić, to wczorajszy, w sumie spontaniczny wypad do Lublina. Postanowiliśmy z moją dziewczyną w Sobotę, że w niedzielę jedziemy oglądać mieszkania. Mówiąc jaśniej w Sobotę umówiliśmy się z niektórymi właścicielami, a resztę dogrywaliśmy w busie. Pobudka o 5 w niedzielę, to serio nie ciekawa sprawa, ale że miłość wymaga poświęceń to raz, dwa, trzy trzeba było wstawać, bo Donka miała na 12 mieć oglądanie mieszkania, a o 8 z Rzeszowa odjeżdżał nas bus. O 6 jakoś zawlokłem się na stację PKP, wsiadłem do pociągu i ruszyłem na Rzeszów. Potem 3h drogi do Lublina i ... okazało się że ... właściciel mieszkania które Donka miała oglądać, odwołał oglądanie mieszkanie... tak bardzo śmiesznie... Ponieważ mieliśmy chwilę wolnego, skoczyliśmy do Tarasów zamkowych na kawę. Wierzcie, lub nie, ale w Coffe Factory piliśmy najlepszą kawę, ever. Wiem, kryptoreklama, ale serio należy im się. Chciałem wczoraj zamówić coś specjalnego, nie miałem ochoty na kolejną americane, choć btw to mój ulubiony rodzaj kawy, przed południem. Ale wracając do Coffe Factory, zamówiłem Piernikowe Late, a moja dziewczyna Mokke. Powiem tak, piernikowe late, szczególnie piana z piernikiem rządzi. Najlepsza rzecz na świecie <3 Mokka też była wspaniała.
Po kawie ruszyliśmy na targ staroci na starym mieście i jeśli w kawiarni było super, to tam było po prostu genialnie. Oglądaliśmy kolekcje winyli. Gdy dotarliśmy do Beatlesów, oczy nam się zaświeciły, bo w końcu wszystkie płyty Beatlesów na winylu, to coś na prawdę, na prawdę ekstra. Poza winylami oglądaliśmy stare książki, monety, meble i porcelanę. Szczególnie uwagę naszą przykuł, stary aparat, byliśmy blisko kupna, gdy zobaczyliśmy na stoisku obok, cudowny wyszywany album, pochodzący z lat 30-tych, ubiegłego wieku. Przepiękne pożółkłe karty,a  na niektórych kartkach znajdowały się zapiski dokumentujące wolne myśli ludzi sprzed prawie 80 lat. Niesamowite w tym albumie było to że gdy go od razu zobaczyliśmy z Domką od razu chcieliśmy go, nie zastanawialiśmy się nawet chwili, ale mamy tak często, że myślimy, marzymy i chcemy tego samego.Potem przeszliśmy do oglądania mieszkań, pomijam frytki na wynos i poszukiwania zapiekanki w miejscu które było zamknięte. Na pierwszy ogień poszło moje mieszkanie, 15 minut drogi, 5 minut oglądania i ... wiedziałem że to jest idealne miejsce do zamieszkania dla blogera. Piękny jasny pokój, odnowiona łazienka i kuchnia, ogólnie fajne miejsce do życia. Potem się zaczęło ciekawie robić, w upalne niedzielne popołudnie, zaczęliśmy szukać mieszkania Donki. Przełaziliśmy 30 minut, szukając jej mieszkania na ulicy, na której więcej było koparek niż samochodów. Ale w końcu niczym Mojżesz, dotarliśmy do tej ziemi obiecanej. Mieszkanie było wspaniałe, więc Donka miała swoje pierwsze w życiu m. Po oglądaniu mieszkania, ruszyliśmy na stacje. Powrót przez spóźnienie MPK-u przypałdł dopiero o godzinie 20, ale po całym męczącym dniu, wiedziałem jedno, kocham tą kobietę potwornie mocno, skoro cieszyłem się z tego że ją widziałem, nie myśląc wcale o tym że jestem masakrycznie padnięty.

Kolejna sprawa, którą chciałbym omówić i podzielić się z Wami moimi przemyśleniami, to krótka rozprawa o tym co mi się nie podoba w obecnej telewizji. Historia z mojego ostatniego spotkania z telewizją, bo musicie wiedzieć że nie jestem zbyt wielkim fanem tego rodzaju mediów, wolę mieć wybór dotyczący treści które oglądam, a jedynie internet daje wolny wybór odnośnie tego co oglądam. Tak więc, wracając do historii z mojego spotkania z telewizją, przez wakacje, bardzo często wracam późno do domu, nie mam czasu oglądać telewizji, zapewne jak większość z was. Wróciłem ostatnio od kumpla koło 24, nie mogłem spać, a więc skoczyłem do salonu, włączyłem dekoder telewizji satelitarnej i ... na ponad setce kanałów nie znalazłem nic, dokładnie nic poza powtórkami. Ok, rozumiem to nie jest najlepsza pora do prezentowania arcydzieł kina, ale na litość boską, na choćby jednym kanale mogłoby być prezentowane coś dla użytkujących tą telewizję normalnych widzów. Nie pisałbym o tym, gdyby to był jednostkowy wypadek przy pracy, ale tak jest bardzo często, nawet w normalniejszych dla telewizji porach dnia. Dziś chwilę przed południem starałem się, również znaleźć coś ciekawego i ... ze smutkiem muszę stwierdzić że skończyłem na You Tube. Nie chodzi mi nawet w moich rozważaniach o telewizję państwową, bo ok płacimy na nią, bo poza podatkami które już jakoś ją wspierają istnieje coś takiego jak abonament, ale z trudem mogę nawet zrozumieć ubogość nocnej ramówki telewizji państwowej, no bo w końcu ich typowy klient nie ogląda zazwyczaj telewizji po 23.Ale, telewizja którą wybieram z powodu ubogości ramówki państwowej telewizji, czytaj telewizja cyfrowa, powinna zapewnić mi coś do oglądania, nawet po tej 23. W końcu, dodatkowo płacę za taką udogodność ale niestety, widocznie wychodzi na to że nie należy mi się taka możliwość jak oglądanie ciekawej ramówki i zostaje mi, jak i tysiącom widzów tylkoYou Tube i inne serwisy wideo.

Ostatnia rzecz którą również chciałbym poruszyć w tym poście, to lekki powrót do przeszłości, wgl.mam pomysł wracać na bettersiteofme do rzeczy, kojarzących się z dzieciństwem wszystkich, których pesel zaczyna się od 9 ;p
Na pierwszy ogień, pójdzie wymienianie się karteczkami. Cała moda, nie była wcale modą specyficzną dla moich lat szkolnych, bo jeszcze mój starszy o 5 lat brat, wymieniał się w podstawówce karteczkami. Mnie oczywiście ta moda nie ominęła, a fakt że miałem karteczki po starszym bracie dodawał mi kolejnych atrybutów przy wymianie karteczkami u mnie w podstawówce. Doskonale pamiętam, karteczki z Titanica, Alladyna, Herkulesa i wielu wielu innych bajek , filmów i ... zespołów muzycznych lat 90-tych. Tak, miałem karteczki z Backstreet Boys i Spice Girls. Wymiana takich karteczek wyglądała mniej więcej tak, siadało się na przerwie na przeciwko kogoś kto miał karteczki, przeglądało się segregator nawzajem, dana osoba wybierała karteczkę która mu się podobała i wymieniało się. Pamiętam że w pierwszych dwóch latach szkoły, wiele przerw tak właśnie mijało, z czasem człowiek dorastał i ogarniał że dziwne to, wymieniać się kartkami z papieru, których przeznaczenie no.1 było bycie zapisanym przez kogoś. Ale nie powiem, dziś jak znalazłem na strychu swój stary segregator poczułem lekką nostalgię, bo mam same dobre skojarzenia z tymi karteczkami i z tym wszystkim, co się działo przy wymienianiu się karteczkami.Wgl jak zacząłem myśleć o moim dzieciństwie widzę jak mało, kiedyś potrzebowaliśmy do radości.

Dzięki za poświęcony czas, mam nadzieję że będę mógł jak najczęściej wracać do przemyśleń ;)
Podawajcie w komentarzach, jaką rzecz z waszego dzieciństwa chcielibyście żebym przypomniał ;)
Trzymajcie się ;)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Gdy ktoś pluje, nie mów że pada deszcz

W kolejce do szczęścia - czyli jak w jednej chwili zmienić swoje życie cz.1

You're ... like .... - czyli wszystko o komplementach ;)